Znak nr 622/2007. Porzuceni mistrzowie
Dane szczegółowe: | |
Wydawca: | ZNAK |
Oprawa: | miękka |
Ilość stron: | 196 s. |
Wymiar: | 148x210 mm |
EAN: | 9770044488706 |
Data: | 2007-03-09 |
Opis książki:
Tytuł marcowego "Znaku” w pierwszym odruchu budzić może pewne zdumienie. O jakich mi-strzach mowa? Dlaczego zostali porzuceni? Kto ich porzucił? Trudno o ścisłe odpowiedzi, ale trzeba choć w części ujawnić zamiary, które przyświecały nam przy tworzeniu tego numeru.Przełom wieków nieuchronnie przynosi ze sobą przewartościowania w kulturze. Kiedy przyglądamy się ubiegłemu stuleciu, zauważamy, że niektóre artystyczne i intelektualne gwiazdy świecące na jego firmamencie dziś już przyblakły. Nasi Autorzy sugerują, że stało się tak z Carlem Gustawem Jungiem, Martinem Heideggerem, awangardową sztuką Kazimierza Malewicza i Jerzego Grotowskiego. Ci dość arbitralnie wybrani mistrzowie XX wieku zostali – przynajmniej przez niektórych znaczących świadków ubiegłego stulecia – porzuceni. Właśnie – porzuceni, a nie po prostu zapomniani. Gest porzucenia zakłada jakąś deziluzję, a zarazem wybór etyczny. Dlaczego ci wybitni twórcy rozczarowali? Dlaczego Autorzy marcowego "Znaku” ich porzucili? Zachęcamy do lektury pasjonujących świadectw Janiny Katz, Krzysztofa Dorosza, Jana Michalskiego i Pawła Taranczewskiego.
Ponadto w nowym "Znaku” polecamy artykuły na temat polskiej misji w Afganistanie autorstwa Janiny Ochojskiej-Okońskiej oraz Adama Daniela Rotfelda, zapis dyskusji pt. "Afganistan a polska racja stanu” – a także polemiki o. Jacka Salija i abpa Józefa Życińskiego z artykułem Krzysztofa Jasiewicza o Instytucie Pamięci Narodowej.
FRAGMENT: "W cieniu Karola Gustawa Junga” (fragment)
Krzysztof Dorosz
Dziś coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że żadna psychologia, nawet tak bogata i głęboka jak Junga, nie jest w stanie dotknąć istoty ludzkiej duszy. Czasem jej się to oczywiście udaje, ale bardzo rzadko; większą rolę odgrywa wówczas intuicja i ludzka mądrość niż teoria i nauka. Psychika człowieka, nawet najprostszego, jest niezwykle skomplikowana i zawsze skrywa niedostępną psychologom tajemnicę. Zgodnie z pradawnymi naukami Zachodu i Orientu człowiek składa się z ciała, duszy i ducha. Dusza, czyli psyche, żyje i porusza się w rzeczywistości psychicznej, która jest z natury rzeczy niestała i proteuszowa; mieni się wielością barw i postaci, rozpryskuje na tysiące kawałeczków, które układają się w fantasmagoryczne konstelacje, by zaraz zmieniać się jak w kalejdoskopie. Psychologowi, który działa jedynie w rzeczywistości psychicznej, nie może powieść się sztuka wydobycia z niej ludzkiej duszy i spokojnego zbadania jej istoty, tak jak baronowi Münchhausenowi nie mogło powieść się wydostanie z bagna przy pomocy sznurowadeł umocowanych w jego własnych butach. By duszę człowieka dotknąć, by naprawdę wejrzeć w jej tajniki, nie zaś zdawać się tylko na metodę prób i błędów, trzeba wyjść z rzeczywistości psychicznej i wznieść na poziom duchowy. Przed takim krokiem Jung bronił się zaciekle, choć może niezupełnie szczerze, współczesna psychologia natomiast nie musi nawet przed nim się bronić, ponieważ rzeczywistości duchowej na ogół nie uznaje i nie widzi. Lecz tylko ta rzeczywistość daje stały punkt oparcia, skąd możliwy jest ogląd ludzkiej duszy nie w kalejdoskopie, ale bezpośrednio. Poza tym do takiego oglądu potrzebne są szczególne kwalifikacje, które w naszych czasach mało kto posiada.
Dlatego wątpię, by człowiek, nie wychodząc ze sfery psychicznej, mógł kiedykolwiek dojść do stanu nazywanego przez Junga i jego uczniów pełnią. Owa pełnia, której symbolem i zarazem owocem jest wyższa forma człowieczeństwa zwana jaźnią, powstaje na fundamencie jedności psychicznych przeciwieństw, ta zaś niemożliwa jest bez integracji cienia. Cóż to takiego ów cień, o którym tyle mówią następcy i wyznawcy Junga? Cień to wielki psychiczny śmietnik naszej istoty, to ciemna przestrzeń, do której spychamy lub strącamy wszystko, czego nie chcemy w sobie uznać, co stało się nam niepotrzebne i niewygodne, co nas boli lub przeraża. W sferze cienia zgromadziło się przede wszystkim zło – zło nasze własne, zagnieżdżone w naszych wadach, moralnych słabościach, a nawet skłonnościach do zbrodni oraz zło powszechne w postaci wyobrażeń o ludzkiej niegodziwości i lęków przed jej mocą. Lecz cień obejmuje również dobro – dobro, na które nas nie stać lub którego się wstydzimy czy nawet obawiamy. Zdaniem Junga nie tylko pełnia, ale po prostu zdrowie psychiczne wymaga integracji cienia, czyli przywrócenia świadomości wszystkiego, co zostało przez nią skazane na banicję. Ciemność bowiem wraz ze światłem stanowi prawdę o człowieku. Ciemność zatem winna powrócić do światła, lecz nie po to, by się w nim rozpuścić i zniknąć, lecz by współtworzyć z nim jednię. Ciemność należy zatem podnieść z upadku, psychologicznie zrehabilitować i przywrócić do łask.
Nie wierzę w integrację cienia. Nie wierzę zwłaszcza w jej popularną wykładnię zawartą w tysiącach książek i proponowaną w niektórych gabinetach psychoterapeutycznych. Choć inspirowana nauką Junga, wykładnia ta najczęściej opiera się na uproszczeniu jego myśli, na ogólnym nieuctwie, nieznajomości głębszych zjawisk religijnych, na myśleniu życzeniowym płynącym z wiary w miraże ducha czasów, na przykład w psychologiczną ewolucję, na mocy której człowiek raźnym krokiem podąża ku nowemu wspaniałemu światu. Tam czeka nas przyszłość od świetlanej daleko lepsza, bo powstała z pełni, w której światło połączy się z ciemnością. Oto na przykład Robert Johnson, jungowski psycholog i psychoterapeuta, w książeczce poświęconej cieniowi niefrasobliwie twierdzi, że kultura, choć absolutnie konieczna, jest tylko sztucznie narzuconą człowiekowi strukturą. To pogląd niemal czysto freudowski. Freud jednak patrzył wstecz, Jung natomiast przed siebie. Dla Freuda kultura była źródłem cierpień, dla Junga rzuconym nam wyzwaniem. Człowiek, który w procesie indywiduacji zdoła scalić swoją duszę, nie będzie już ofiarą cierpienia.
Książka "Znak nr 622/2007. Porzuceni mistrzowie" - oprawa miękka - Wydawnictwo ZNAK.
Spis treści:
DIAGNOZY
5. Wenecja Wschodu i Rzym Północy, czyli Stolice Południa na fali wznoszącej
Krzysztof Fokt
TEMAT MIESIĄCA
11. „Chodziłem za nim wszędzie…”
Jan Michalski
17. W cieniu Karola Gustawa Junga
Krzysztof Dorosz
38. Idole Heideggera
Z Karolem Tarnowskim rozmawia Krzysztof Mech
55. Jerzy
Janina Katz
63. Porzuceni mistrzowie
Paweł Taranczewski
81. Inspiracje
TEMATY I REFLEKSJE
POLSKA MISJA W AFGANISTANIE
83. Afganistan a sprawa polska
Z Anną Krasnopolską, Jadwigą Pstrusińską i Piotrem Kłodkowskim rozmawia Michał Bardel
98. To nie jest dobre miejsce do życia, ale dobre do nauki Janina Ochojska-Okońska
113. Wybór, obowiązek czy konieczność?
Adam Daniel Rotfelda
POWROTY
118. Jeszcze raz o lustracji
Krzysztof Jasiewicz
124. Bezstronność a nieomylność
Jacek Salij OP
126. IV Rzeczpospolita Branżowa
Abp Józef Życiński
RUBRYKA POD RÓŻĄ
135. Metafora i metamorfoza
Małgorzata Łukasiewicz
WOŁANIE O SENS
140. Starość
Jerzy Surdykowski
O RÓŻNYCH GODZINACH
149. * * *
Halina Bortnowska
ZDARZENIA – KSIĄŻKI – LUDZIE
159. Etyka jako filozofia współpierwsza
Radosław Krajewski
165. Powrót formy
Paulina Korpal–Jakubec
170. Niebo gwiaździste w nas
Dominika Kozłowska
SPOŁECZEŃSTWO NIEOBOJĘTNYCH
176. Wy, biali
Joanna Żeber
183. REKOMENDACJE
RUBRYKA MŁODYCH „ROK 1984”
185. Próba mikrofonu
186. Kapuściński „zdanżał”?
Katarzyna Marek
187. To coś na dnie plecaka
Michał Godzic
190. Naiwni
Marcin Darmas
192. Tekst jako droga
Sabina Praski
195. „Piękny to kraj, Gruzja”
Hanna Krzyżowska