Dane szczegółowe: | |
Wydawca: | ZNAK |
Rok wyd.: | 2006 |
Oprawa: | miękka |
Ilość stron: | 324 s. |
Wymiar: | 130x205 mm |
EAN: | 9788324007608 |
ISBN: | 83-240-0760-1 |
Data: | 2006-12-06 |
Opis książki:
Książka jednego z najwybitniejszych współczesnych brytyjskich poetów, męża Sylvii Plath, napisana dla własnych dzieci.
Pogromca Snów to zbiór opowiadań o tym, jak Pan Bóg stwarzał zwierzęta, jak kształtowała się ich tożsamość i jak poszukiwały swojego miejsca w świecie – a jednocześnie opowieść o dorastaniu człowieka i odkrywaniu prawdy o sobie. Mądra, przewrotna i pięknie napisana – dla czytelników w każdym wieku.
FRAGMENT:
Dawno, dawno temu, kiedy świat był jeszcze nowiuteńki, zanim pojawiły się zwierzęta i ptaki, słońce wzeszło na niebo i przyniosło pierwszy dzień.
Kwiaty wyskoczyły z ziemi i rozejrzały się ze zdumieniem. A potem ze wszystkich stron, spod liści i zza skał, zaczęły pojawiać się stworzenia.
W tamtych czasach kolory były dużo lepsze niż teraz, dużo jaśniejsze. I powietrze lśniło, bo było jeszcze nieużywane.
Nie myślcie jednak, że wszystko szło tak łatwo.
Po pierwsze, stworzenia były do siebie bardzo podobne – wyglądały zupełnie inaczej niż teraz. Nie miały pojęcia, kim się staną. Niektóre chciały zostać makolągwami, inne chciały zostać lwami, jeszcze inne – czymś innym. Te, które chciały zostać lwami, ćwiczyły się w byciu lwami – no i rzeczywiście, po trochu, po trochu, zaczęły się z nich robić lwy. A te, które chciały zostać makolągwami, ćwiczyły się w byciu makolągwami i pomału robiły się z nich makolągwy. I tak dalej.
Ale były też inne stworzenia, z którymi rzecz miała się inaczej...
Jak to było z Białą Niedźwiedzicą
Kiedy już zwierzęta pobyły trochę na świecie, znudziły się ciągłym podziwianiem drzew, kwiatów i słońca. Dlatego zaczęły podziwiać siebie nawzajem. Każde zwierzę tylko czekało, żeby ktoś je podziwiał, i każde spędzało co dzień sporo czasu na upiększaniu się.
Wkrótce zaczęły urządzać konkursy piękności.
Czasami wygrywał Tygrys, czasami Orzeł, a czasami Biedronka. Każdy starał się, jak mógł.
Ale było takie zwierzę, które wygrywało konkursy prawie za każdym razem: Biała Niedźwiedzica.
Biała Niedźwiedzica była biała. Nie całkiem śnieżnobiała, ale i tak o wiele bielsza niż reszta zwierząt. Wszyscy ją podziwiali. W sekrecie jednak wszyscy też jej zazdrościli. Ale nawet jeżeli nie wiem jak bardzo życzyli sobie, żeby była choć troszkę mniej piękna, to i tak stale musieli dawać jej pierwszą nagrodę.
– Biała Niedźwiedzico – mówili – w tym swoim białym futrze jesteś po prostu aż za piękna.
I Białej Niedźwiedzicy podziw uderzył do głowy. Zrobiła się zwyczajnie próżna. Cały czas tylko myła i szczotkowała futro, żeby jeszcze wybielało. Nie minęło dużo czasu, a zaczęła wygrywać konkursy piękności za każdym razem. Inne stworzenia miały szansę, jedynie jeśli padało. W takie dni Biała Niedźwiedzica oświadczała: – Nie wychodzę na taką pluchę. Wszystkie stworzenia będą ubłocone i może mi się pochlapać futro.
I w takie dni jakaś Kaczka czy Żaba miały szansę wygrać.
Białą Niedźwiedzicę otaczał tłumek wielbicieli, którzy zawsze kręcili się wokół jej jaskini. Były to głównie Foki, okropnie ruchliwe. Kiedy tylko Niedźwiedzica się pokazała, wszczynały jazgotliwy hałas: – Oooooooch, jaka piękna!
Nie trzeba było długo czekać, aż własne futro stało się dla Białej Niedźwiedzicy najważniejsze na świecie. Wystarczyło, że jakiś pyłek osiadł na czubku jednego z włosków, a już wpadała w furię.
– I jak ktokolwiek w tym kraju ma być piękny? – wołała w takich razach. – Tak tu brudno, że nikt nigdy nie miał jeszcze okazji zobaczyć mnie w najlepszej formie. Tak naprawdę jestem o wiele bielsza niż ta biel, w której mnie widujecie. Chyba będę musiała wyprowadzić się do jakiegoś innego kraju. Do kraju, w którym nie ma kurzu. Który kraj byłby najlepszy?
Mówiła tak, bo wtedy Foki podnosiły larum:
– Och, nie, nie, nie opuszczaj nas! Nie pozbawiaj nas swojego piękna. Zrobimy dla ciebie wszystko.
A Biała Niedźwiedzica bardzo lubiła tego słuchać.
Wkrótce zwierzęta z całego świata zaczęły przybywać, żeby na nią popatrzeć. Stały i gapiły się, a Biała Niedźwiedzica, leżąc na skale, przeciągała się w słońcu. Potem zwierzęta wracały do domu i starały się upodobnić do Białej Niedźwiedzicy. Ale nie miało to sensu. Wszystkie były nieodpowiedniego koloru. Czarne albo brązowe, albo żółte, albo rude, albo płowe, albo cętkowane, jednak żadne nie było białe. Wkrótce więc większość dała sobie spokój z pięknym wyglądem. Wciąż jednak przybywały co dnia, żeby z zazdrością patrzeć na Białą Niedźwiedzicę. Niektóre urządzały sobie pikniki. Siedziały tłumnie pomiędzy drzewami przed jej jaskinią.
(...)
Biała Niedźwiedzica wciąż jednak była niezadowolona.
– Te tłumy wzbijają tumany kurzu! – wzdychała. – Dlaczego nie mogę się od nich uwolnić? Gdyby tylko istniał taki nieskazitelny, lśniący kraj, cały dla mnie...
Aż w końcu stworzenia znużyły się tym, że Biała Niedźwiedzica jest podziwiana o wiele bardziej niż one. A jedno stworzenie ogarniała z tego powodu złość o wiele większa niż pozostałe: Sokoła Wędrowca.
Sokół Wędrowiec to był rzeczywiście piękny ptak. Ale nie biały. W konkursach piękności nie raz, nie dwa rywalizował z Białą Niedźwiedzicą.
– Gdyby nie ona – wściekał się, mówiąc sam do siebie – wygrywałbym za każdym razem.
Więc nieustannie rozmyślał, jak by tu pozbyć się Białej Niedźwiedzicy. No jak? Jak? Jak? W końcu wymyślił.
Któregoś dnia wybrał się do Białej Niedźwiedzicy.
A Sokół Wędrowiec zwiedził wszystkie kraje świata. Nie lada był z niego podróżnik i zwierzęta dobrze o tym wie-działy.
– Znam kraj – powiedział do Białej Niedźwiedzicy – tak czysty, że chyba jeszcze bielszy niż ty. Tak, tak, wiem, że jesteś cudownie biała, ale ten kraj jest jeszcze bielszy. Skały są z przejrzystego szkła, a ziemia to zamarznięte lody. Nie ma tam ani śladu brudu, ani śladu kurzu, ani śladu błota. W tym kraju wybielałabyś dużo bardziej niż dotychczas. I nikt tam nie mieszka. Byłabyś królową tego kraju.
Biała Niedźwiedzica próbowała ukryć podniecenie.
– Mogłabym być królową, powiadasz? – zawołała. – To po prostu brzmi jak kraj stworzony dla mnie. Nie ma tłumów? Nie ma brudu? A skały, powiadasz, są ze szkła?
– Skały – rzekł na to Sokół – są tam lustrami.
– Cudownie! – zawołała Biała Niedźwiedzica.
– A deszcz – dodał Sokół – to biały puder do twarzy.
– Jeszcze lepiej! – znów zawołała Biała Niedźwiedzica. – Jak szybko można się tam dostać, uciec od tych wgapiających się we mnie tłumów i od całego tego brudu?
– Przeprowadzam się do innego kraju – oświadczyła zwierzętom. – Tu jest dla mnie za brudno.
Sokół Wędrowiec wynajął Wieloryba, żeby przewiózł pasażerkę. Sam usiadł Wielorybowi na czole i głośno instruował go, dokąd płynąć. Biała Niedźwiedzica siedziała na grzbiecie Wieloryba i spoglądała na morze. Foki, które ubłagały ją, żeby je wzięła z sobą, trzymały się ogona.
Po jakimś czasie dotarli do bieguna północnego, gdzie nie ma nic poza śniegiem i lodem.
– Jesteśmy na miejscu – zawołał Sokół Wędrowiec. – Wszystko dokładnie tak, jak zapowiadałem. Żadnych tłumów, żadnego brudu, nic, tylko piękna, czysta biel.
– I rzeczywiście skały to lustra! – zawołała Biała Niedźwiedzica, biegnąc ku najbliższej skale, by po tak długiej podróży poprawić sobie urodę.
Od tego czasu codziennie siadała sobie na tej czy tamtej górze lodowej i upiększała się, spoglądając w lodowe lustra. Gdzieś w pobliżu zawsze sadowiły się Foki. Futro Białej Niedźwiedzicy w tym białym, czystym kraju bielało coraz bardziej i bardziej. A kiedy tak bielało, Foki coraz głośniej chwaliły jej urodę. Kiedy Biała Niedźwiedzica sama zauważyła poprawę, orzekła:
– Nigdy już nie wrócę do tamtego starego, brudnego kraju.
I tak jest do dziś – siedzi sobie w otoczeniu wielbicielek.
Sokół Wędrowiec odfrunął z powrotem do swojego kraju i powiedział zwierzętom, że Biała Niedźwiedzica odeszła na dobre. Wszyscy byli bardzo zadowoleni i od razu zabrali się do upiększania. Teraz każdy mówił sobie:
– Skoro Biała Niedźwiedzica zeszła nam z drogi, to może i ja mam szansę na zwycięstwo w konkursie piękności?
A Sokół Wędrowiec mówił do siebie:
– No, teraz to już na pewno ja jestem najpiękniejszym stworzeniem na świecie.
Ale pierwszy konkurs piękności wygrała Mała Szara Myszka, która miała śliczne różowe stopki.
Książka "Pogromca Snów i inne opowieści o stworzeniu świata" - Ted Hughes - oprawa miękka - Wydawnictwo ZNAK. Książka posiada 324 stron i została wydana w 2006 r.