Ku Bogu obecnemu w duszy - bł. Elżbieta od Trójcy Przenajświętszej. Seria: Biblioteka Zeszytów Karmelitańskich nr 7
Sergiusz Niziński OCD
(red.)Dane szczegółowe: | |
Wydawca: | Flos Carmeli |
Rok wyd.: | 2007 |
Oprawa: | miękka |
Ilość stron: | 136 s. |
Wymiar: | 145x210 mm |
EAN: | 9788388570872 |
ISBN: | 978-83-8857-087-2 |
Data: | 2010-06-30 |
Opis książki:
Materiały z sympozjum (13-15.11.2006 r.) o bł. Elżbiecie od Trójcy Przenajświętszej, a konkretnie jej nauce pokazującej kontemplacyjną drogę do Boga.
Książka "Ku Bogu obecnemu w duszy - bł. Elżbieta od Trójcy Przenajświętszej. Seria: Biblioteka Zeszytów Karmelitańskich nr 7" - Sergiusz Niziński OCD (red.) - oprawa miękka - Wydawnictwo Flos Carmeli. Książka posiada 136 stron i została wydana w 2007 r.
Spis treści:
– Jerzy Wiesław Gogola OCD: Życie teologalne bł. Elżbiety od Trójcy Przenajświętszej
Kim była błogosławiona Elżbieta, co napisała i co ją inspirowało? Elżbieta to osoba, która żyje Bogiem obecnym w jej sercu. Tej prawdzie poświęca się całkowicie i wokół niej rozwija się jej życie duchowe. "Błogosławiona rozumie, że największą chwałę Bóg odbiera od stworzeń wówczas, gdy one otworzą się na Jego plan zbawienia tak, że wypełni się on w nich całkowicie. Chwałą Boga żyjący człowiek - pisał w pierwszych wiekach historii Kościoła św. Ireneusz. Dzisiaj to samo powtarza Katechizm i odnosi do wszystkich ludzi. Albowiem chwałą Boga jest człowiek żyjący, a życiem człowieka jest oglądanie Boga. (...) Celem ostatecznym stworzenia jest to, by Bóg, "będąc Stwórcą wszystkiego", stał się ostatecznie "wszystkim we wszystkich" (1Kor 15,28), zapewniając równocześnie i własną chwałę, i nasze szczęście. (KKK 294). Elżbieta musiała wielokrotnie w życiu słyszeć tekst św. Pawła o tym, że Bóg nas stworzył ku chwale swego majestatu (por. Ef 1,3-11). Jednak musiała przebyć długą drogę, by te słowa stały się jej własnością".
– Jola Workowska: Poszukiwanie tożsamości wobec szumu medialnego
Żyjemy w świecie, gdzie informacja jest towarem. Lecz cenę za to płacimy my - odbiorcy tego towaru, który się nam sprzedaje. Czy jest możliwe szukanie w gąszczu informacji, propozycji, ofert własnego ja? Czy media rzeczywiście to nam proponują? "Ekspansja mediów pokazała, że jesteśmy świadkami przejścia od świata ascetycznego do świata przepełnionego. Dziś mówimy "nie" gazetom, telewizjom, reklamom, które nie chcą tak łatwo zrezygnować z nas jako odbiorców. Kontakt, spotkanie było kiedyś przyjemnością, dziś jest - koniecznością, nie zawsze przyjemną." "Tożsamość wymaga dialogu. Kiedyś rozmawialiśmy, toczyliśmy spory z drugim człowiekiem, z innymi. Dziś - rozmawiamy, dyskutujemy z postaciami wykreowanymi przez media. Te "szklano-papierowe" osobowości są kluczem do zrozumienia naszej własnej historii. Naszej tożsamości w sensie idem i ipse." "Człowiek, jeżeli poszukuje swojej tożsamości, nie szuka natchnienia w mediach. Osoba, które chce określić siebie w sposób naprawdę znaczący, musi to czynić na tle rzeczy, które są istotne."
– Didier-Maria Golay OCD: W tym wielkim milczeniu wewnętrznym
Wydawać by się mogło, że milczenie jest czymś podwójnie negatwnym, bo nie możemy wypowiadać słów i jednocześnie komunikować swoich emocji. Stąd jakie może być jego pozytywne znaczenie w naszym życiu? Elżbieta pokazuje, że się milczy, aby znaleźć coś więcej, a nie, żeby się zubożyć. Dla Elżbiety oszczędność słowa to środek prowadzący do Boga. "Kiedy dusza jest ugruntowana w milczeniu wewnętrznym, kiedy jest jednością, wtedy przyciąga Boże spojrzenie. On tak bardzo kształtuje się w niej, że dusza staje się tożsama z Tym, którego miłuje. Stawszy się duszą milczenia, przemienia się przez Ducha Świętego w tajemniczą lirę, która rozbrzmiewa wspaniałą pieśnią miłości. Elżbieta otrzymała misję, aby pomagać każdemu chrześcijaninowi w przebyciu tej prostej drogi. Będąc prorokiem milczenia, tym samym jest dla nas wychowawczynią do milczenia. Milczenia uczy się tylko przez milczenie. Tu jest zadanie dla dusz kontemplacyjnych. Trzeba nam dobrze zrozumieć to milczenie serca, które chce całkowicie należeć do Boga, które jedynie Jego widzi i słyszy, i które w ten sposób prowadzi do komunii z innymi, które modli się za nich i z nimi uwielbia Boga."
– bp Marek Jędraszewski: Imago Trinitatis. Człowiek i Trójca Przenajświętsza w traktacie św. Augustyna "De Trinitate"
Na różne sposoby można przeżywać obecność Trójcy Świętej w sobie. Augustyn idzie drogą intelektualną: szuka śladów Boga w człowieku. Jednocześnie stara się dużo modlić, gdyż sam intelekt nie wystarcza, aby zgłębić, to co jest studnią najgłębszą. "Dwadzieścia lat rozważań nad tajemnicą Trójcy Świętej musiały zrodzić w Augustynie przekonanie, że przez ten czas wysiłkami swego umysłu, a jeszcze bardziej swoją kontemplacją nieustannie przeplataną modlitwami w jakiejś mierze dotykał misterium Trójjedynego Boga. Jeszcze bardziej jednak poznawał w tym czasie granice swych umysłowych możliwości." "Panie, Boże mój, jedyna nadziejo moja, wysłuchaj mnie, abym nie uległ zmęczeniu i nie zaniechał poszukiwania Ciebie, ale bym zawsze gorliwie szukał Oblicza Twego. Ty sam daj mi siły na poszukiwanie. Tyś bowiem pozwolił, abym Cię znalazł, Tyś dał mi nadzieję, że odnajdę Cię coraz więcej. Przed Tobą jest moc i niemoc moja: moc zachowaj, niemoc ulecz. Przed Tobą jest wiedza moja i niewiedza; w bramie przez Ciebie uchylonej przyjmij mnie. U drzwi zamkniętych, kiedy pukam, otwórz mi. Niech o Tobie pamiętam, niech Ciebie zrozumiem, niech Ciebie pokocham. Wzmocnij we mnie te trzy dziedziny, aż mnie do cna odtworzysz".
– ks. Stanisław Urbański: Czy jest możliwa mistyka w buddyzmie?
Od kilku już dziesięcioleci istnieje pewna tendencja w pewnych środowiskach chrześcijańskich do szukania doświadczenia Boga na gruncie praktyk religii Wschodu. Jedną z takich religii jest buddyzm. Zdaniem autora jest rzeczą niemożliwą pogodzenie bycia chrześcijanienem z szukanie Boga na gruncie buddyzmu. "Natomiast w buddyzmie zauważamy milczenie na temat Boga. Chrześcijaństwo mówi o tajemnicy Boga, ale Boga osobowego, realnie istniejącego, podczas gdy Budda o Nim nie mówi w ogóle. Tylko mistycy chrześcijańscy najgłębiej doświadczają realności Boga...". "Tradycja buddyjska zna jedynie soteriologię negatywną, która prowadzi do odrzucenia istnienia czegokolwiek. Zgodnie z nią nie istnieje ani jakieś ja, ani jakaś jaźń jako postawa osoby. Głosi nieistnienie zarówno w Bogu, jak i w człowieku osobowości, duszy, ja, istoty trwałej lub podmiotu". "Dlatego celem medytacji [w buddyzmie] jest osiągnięcie stanu oderwania się i zanurzenia w stanie braku jakiejkolwiek percepcji posiadających za przedmiot pustkę, brak odróżnienia i podjęcia decyzji". "Trzeba więc zerwać te więzy, które łączą człowieka ze światem. Im bardziej uwolni się od nich, i stanie się obojętny wobec niego, tym bardziej wyzwoli się od cierpienia, czyli od zła, które pochodzi ze świata. W ten sposób człowiek wyzwala się. Pełnia tego zerwania ze światem to stan nirwany, czyli wejście w stan doskonałej obojętności wobec świata. Zbawić się, to znaczy uwolnić się od zła. I na tym kończy się rozwój życia duchowego".
– Didier-Maria Golay OCD: Przesłanie Elżbiety od Trójcy Przenajświętszej
Zatopić się w Bogu, który jest we mnie pogrążając się w cichej adoracji, aby żyć w uściskach Trójcy Świętej. To prawda, dla której żyła Elżbietaj i którą chce się z nami podzielić. "Aby żyć tym wzajemnym darem Elżbieta od Trójcy Świętej zachęca nas, abyśmy całymi sobą przebywali w niebie naszej duszy, cali rozbudzeni w wierze, adorujący, całkowicie oddani stwórczemu działaniu Trzech. Chodzi o to, aby całkowicie dać się przemienić Bogu po trzykroć Świętemu, pozwolić Mu rozwinąć w nas dar, który otrzymaliśmy w dniu naszego Chrztu Świętego." "Wydaje mi się, że w niebie moją misją będzie pociąganie dusz, pomaganie im wyjść z siebie, aby przylgnąć do Boga poprzez bardzo proste i pełne miłości poruszenie, oraz na zachowywaniu ich w tym wielkim milczeniu wewnętrznym, które pozwala Bogu odcisnąć się w nich i przekształcić je w Niego samego."
– ks. Henryk Seweryniak: Dlaczego Kościół?
Kościół dany nam przez Chrystusa ma swoje specyficzne zadanie w świecie: daje nam Boga oraz chroni nas przed naszymi bożkami. "Księże Kardynale, jakie jest nasze miejsce tutaj?" Martini odpowiedział refleksją na temat pewnego łacińskiego słowa. Słowem tym jest intercedere - termin, który być może wyraża istotę powołania karmelitańskiego. Intercedere - mówił do betlejemskich karmelitanek - nie oznacza tylko "wstawiać się za kimś", "modlić się za", jak zazwyczaj myślimy. W bardziej pierwotnym sensie oznacza ono: "iść po środku", "wejść w samo centrum wydarzeń". "Intercedere jest postawą o wiele poważniejszą, o wiele bardziej niebezpieczną - jest gestem wyciągniętych dłoni Jezusa i Jego "wydania" na krzyżu."
– Grzegorz Górny: Czy desakralizacja jest szansą czy zagrożeniem?
Zanik sakrum, to jeden z wymiarów naszej rzeczywistości. Co pozytywnego ten zanik niesie? Czy jest on raczej czymś negatywnym? "A co znaczy desakralizacja nie w życiu jakiejś zbiorowości, lecz w życiu jednostki? Otóż można powiedzieć, że jest to taka sytuacja, w której człowiek nie widzi Boga w swoim życiu, nie widzi działania Boga w swojej pracy, w swojej rodzinie, swoim małżeństwie, w relacjach z innymi ludźmi". "Goethe napisał kiedyś, że wielu ludzi w całości oddaje się pracy i ta resztka wolności, ta odrobina wolnego czasu, która im pozostaje, niepokoi ich do tego stopnia, że starają się jej ze wszystkich sił pozbyć. A niepokoi ich ona dlatego, że wtedy przychodzą do nich najważniejsze pytania - o sens życia, o cel istnienia, o dobro i zło - i samo zadawanie takich pytań ich przeraża. Dlatego uciekają oni od takich chwil i prowadzą życie, które tak przerażało Witkacego, gdy pisał o bezmyślnej wegetacji nasyconych bydląt". "Jednak w najgłębszej warstwie desakralizacja to pozbawienie człowieka wymiaru duchowego w nim samym, to pojmowanie człowieka jako istoty pozbawionej duszy, a właśnie dusza jest tym, co stanowi o istocie człowieczeństwa".
– Didier-Maria Golay OCD: Elżbieta i misja kapłańska
Kapłan to ten, który daje ludziom Boga. Elżbieta po to jest karmelitanką, aby inni poznali jak wielkim jest szczęściem kochać Boga. "Elżbieta, która miała wielki kult do Eucharystii, używa tu bardzo mocnego języka symbolicznego: ona jest "żywą hostią", "cyborium"; jest w pewnym sensie "realną obecnością" Chrystusa; ona Nim promieniuje i chce, niczym apostoł, "dawać go duszom". W tym fragmencie dobrze odczuwamy, jak wibruje jej zapał apostolski." "Elżbieta w swoim życiu osoby ochrzczonej, współpracując w misji Kościoła, żyje w relacji do kapłanów. Tak jak każdy wierny Chrystusa, zwraca się do nich, aby otrzymać sakramenty, szczególnie spowiedź i Eucharystię. Ale oczekuje też od nich kierownictwa duchowego i nauki." "W roku później, 2 sierpnia 1902 roku, prosi: Proszę mnie włożyć do kielicha, aby moja dusza cała była skąpana we krwi mego Chrystusa, której tak bardzo pragnę, aby mnie uznano całą czystą, całą przezroczystą, aby Trójca mogła odbijać się we mnie jak w krysztale." "Jeśli mi dasz twą duszę, poświęcę ją Trójcy Świętej, aby cię wprowadziła w głębię Tajemnicy i aby ci Trzej, których obydwie tak bardzo miłujemy byli naprawdę centrum, w którym będzie upływać nasze życie!"