Tytuł książki:
Karta nr 51
Dane szczegółowe: | |
Wydawca: | Ośrodek KARTA |
Oprawa: | miękka |
Ilość stron: | 160 s. |
Wymiar: | 160x230 mm |
EAN: | 977086737670951 |
ISSN: | 0867-3764 |
Data: | 2007-06-19 |
Cena wydawcy: 12.00 złpozycja niedostępna
×
Opis książki:
Do numeru jest dołączona płyta ze słuchowiskiem "Aktor", przygotowanym przez Teatr Polskiego Radia na podstawie książki Henryka Schonkera "Dotknięcie anioła", oraz wywiadem z Henrykiem Schonkerem.
Książka "Karta nr 51" - oprawa miękka - Wydawnictwo Ośrodek KARTA.
Spis treści:
Legiony Polskie – album
Wybuch I wojny światowej — 28 lipca 1914 — był szansą dla Polski pod zaborami. Stał się nią od razu, tak oczywista była polska nadzieja, gdy dotychczasowi zaborcy stawali przeciwko sobie. Józef Piłsudski dążył do stworzenia samodzielnej polski
Ogień zapału, Witold Barbacki
Witold Barbacki wstąpił do Legionów Polskich we wrześniu 1914. Miał wtedy zaledwie 16 lat. Od chwili wyjazdu z rodzinnego Nowego Sącza dzień po dniu zapisywał swoje przeżycia wojenne. Służył kolejno w 2 pułku piechoty II Brygady, 4 i 6 pułkach piechoty.
Witold Barbacki:
O godzinie szóstej wieczorem polecono nam stawić się na miejscu zbiórki. Pożegnawszy się ze wszystkimi w domu, promieniujący radością, udałem się do „Sokoła”, skąd po kilku przemowach, z pieśnią na ustach pomaszerowaliśmy ku stacji. Z jaką dumą każdy spoglądał wokoło siebie! [...] Tłumy ludzi żegnały nas tak serdecznie, jak tylko można sobie wyobrazić. Ostatnie chwile były przykre... Mimo radości, jaka wrzała w sercu. Bo to przecież Legiony Polskie! Chwila wymarzona! Znak trąbką... Łzy... Muzyka... Ostatnie uściski... Pociąg ruszył. Wszyscy wychylają się przez okna, żegnają Sącz kochany — może na zawsze! A może tylko do widzenia? 14 września 1914
Akcja „Wisła”
Spodziewaliśmy się tego: gwałtownych, agresywnych reakcji na opis zła, jakie w 1947 roku przyniosła akcja „Wisła”. Dlatego też zawczasu, niemal rok wcześniej, postaraliśmy się dopełnić w „Karcie” 46 zarysowany już wcześniej obraz bestialskich działań Ukraińców na Wołyniu, głównie latem 1943. To nie tylko wnikliwy obraz apokalipsy, jaką strona ukraińska zgotowała Polakom w tamtym czasie, ale też szczegółowa analiza dr. Grzegorza Motyki, odsłaniająca kulisy decyzji, jakie wobec ludności polskiej podjęło kierownictwo Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów. Słusznie uciekinierzy z tamtych terenów denerwowali się przez lata, że przemilcza się drastyczne ówczesne straty.
W „Karcie” 49 przedstawiliśmy akcję „Wisła” widzianą przez jej ofiary — Ukraińców. Wydaje się nam, iż los człowieka poddanego procesowi historycznemu najlepiej oddaje charakter danego zjawiska. Nie dyskutowaliśmy więc z historykami, którzy w tym wypadku często wchodzą w rolę ideologów, ale oddaliśmy głos samym świadkom. Wychodzimy z założenia, że ofiary rzadko mijają się z prawdą...
No i doczekaliśmy się potępieńczego chóru. Prezentujemy najbardziej kategoryczne wypowiedzi, przywołujące nas do porządku. Na końcu odpowiada na nie autorka opracowania, Maria Buczyło.
Najbardziej szokujące jest w podanych listach, że żaden z autorów nie dostrzegł opisanego w „Karcie” 49 cierpienia Ukraińców. Ono nie ma znaczenia? Tylko nasz, polski los jest ważny? Tak mielibyśmy budować pojednanie?
Najpierw trzeba by się wyzbyć własnej nienawiści.
Kolonia dziecięca, Iwan Sołoniewicz
Iwan Sołoniewicz urodził się 14 listopada 1891 w okolicach Grodna. Jego ojciec był białoruskim chłopem, który został wiejskim nauczycielem, a potem prowincjonalnym dziennikarzem. Iwan ukończył (już po rewolucji październikowej) Wydział Prawa Uniwersytetu Petersburskiego, jednak mówił o sobie: „Z zawodu jestem reporterem”. Był także członkiem organizacji pod nazwą Związek Wyzwolenia Rosji i już na początku lat 20. stworzył i propagował ideologię monarchii ludowej (bezstanowej). W 1922 roku został aresztowany i skazany na 2 lata więzienia za „bandytyzm i organizowanie powstania na Donie”.
Nie mogąc pogodzić się z sowiecką rzeczywistością, postanowił zbiec z ZSRR. W połowie 1933 roku podjął nieudaną próbę ucieczki wraz z bratem Borysem i synem Jurijem. Wszyscy trzej zostali złapani i osadzeni (Iwan z wyrokiem 8 lat) w obozie należącym do największego z ówczesnych systemów łagrowych w ZSRR — Kombinacie Białomorsko-Bałtyckim. Spędzili tam osiem miesięcy i 28 lipca 1934 rozpoczęli brawurową i tym razem udaną ucieczkę przez granicę z Finlandią. Była ona możliwa dzięki pomysłowi Sołoniewiczów na organizację łagrowej spartakiady, co umożliwiło im swobodne poruszanie się między punktami łagrowymi.
Już w Finlandii Sołoniewiczowie rozpoczęli działalność antysowiecką, występując publicznie z relacjami o sytuacji w ZSRR. Wtedy zaczęła też powstawać książka Iwana Sołoniewicza Rossija w koncłagierie (Rosja w obozie koncentracyjnym). Jest to niezwykłe studium rodzenia się nowego ustroju i działania struktur państwa totalitarnego. Autor szczegółowo opisuje system łagrowy, zasady obowiązujące w tym wyizolowanym świecie i sposoby radzenia sobie z rzeczywistością zarówno przez władze łagrowe, jak i przez więźniów.
Przedstawiamy jeden rozdział z książki, która ukaże się nakładem KARTY w 2007 roku. Będzie to edycja poprawionego tłumaczenia polskiego z 1938 roku, uzupełniona o fotografie Autora i jego szczegółową biografię.
Iwan Sołoniewicz:
Pada deszcz. Nogi ślizgają się po mokrych kamieniach i trzeba bardzo uważać, by się nie pośliznąć i nie rozbić sobie czaszki o ostre kanty granitowych bloków. Idę ostrożnie balansując i myślę, co za idiota mógł wpaść na pomysł wsadzenia w tę bagienną dziurę kolonii dla 4 tysięcy dzieci w wieku od dziesięciu do siedemnastu lat. Nie mówiąc już o innych terytoriach — o owej jednej szóstej lądu na kuli ziemskiej, którą rządzi Kreml — czyż na terytorium BBK nie można było znaleźć mniej strasznego miejsca? „Likwidacja bezdomnych dzieci” staje przede mną w nowej postaci. Tak, niewątpliwie tu je likwidują...
17 września 1939, Michał Bronowicki
17 września — to jedna z najgorszych dat w „polskim kalendarzu”; jedna z tych, które znaczą chwile całkowitej utraty nadziei. Na skalę narodu. 17 września 1939 okazało się, że Polska, odrodzona na krótko po półtora wieku zaborów, unicestwiona zostaje tym razem przez dwa systemy totalitarne, występujące zgodnie przeciw niej. Zagrożenie „17 września” narastało przez lata — z obu stron. Niemcy, niepogodzeni z rezultatami I wojny, od początku kwestionowali postanowienia Traktatu Wersalskiego, widząc w Polsce państwo-pasożyta, utuczone na „niemieckiej krzywdzie” — stąd musiała też wyrastać nazistowska niechęć do Słowian. Sowieci uznawali „wielkopańską” Rzeczpospolitą za państwo skrajnie wrogie, a nadto po porażce w bezpośrednim starciu w 1920 roku czekali na moment, by pomścić „krzywdy sowieckie”... Polska międzywojenna nie umiała znaleźć sposobu na to straszliwe parcie obu rozrastających się i agresywnych systemów totalitarnych. Polscy przywódcy nie potrafili przewidzieć ich porozumienia; nie byliśmy gotowi ani na cios z zachodu, ani „w plecy” — ze wschodu. Musieliśmy przegrać. Także dlatego, że nikt na świecie nie potrafił powstrzymać tych zachłannych, zmilitaryzowanych ideologii: komunizmu i nazizmu.
Stalin i Hitler zawarli sojusz — jak się miało okazać — jedynie na niespełna dwa lata. Ich siły połączone przeciw Polsce, zwróciły się ostatecznie przeciwko sobie. Na szczęście dla świata, który wobec ich dłuższego przymierza mógłby — jak Polska — okazać się bezradny.
W „Karcie” przedstawiamy wybór wspomnień uczestników, relacji, dokumentów i zdjęć dotyczących agresji sowieckiej na Polskę.
Emil, Krystyna Barchańska
Relacja Krystyny Barchańskiej — matki zamordowanego w stanie wojennym licealisty — dotarła do nas za pośrednictwem Izabeli Górnickiej-Zdziech, która przygotowała tekst w 2003 roku. Próbowaliśmy wtedy skontaktować się z rodziną i znajomymi Emila Barchańskiego, szukaliśmy dokumentów w Instytutcie Pamięci Narodowej — bezskutecznie. Dzisiaj, 25 lat od Jego śmierci, wracamy do tej nie publikowanej dotąd opowieści — teraz nieco pełniejszej. Dzięki pomocy Krystyny Barchańskiej, Haliny Katarzyńskiej, Ligii Urniaż-Grabowskiej i Tomasza Sokolewicza mogliśmy uściślić niektó-re jej elementy.
Krystyna Barchańska:
W 1980 roku byłam młodą matką. Miałam 36 lat, a mój syn Emil dopiero 15. W sierpniu 1980 całą rodziną pojechaliśmy na wakacje na Wybrzeże. Tam pierwszy raz usłyszeliśmy, że coś się dzieje w Stoczni Gdańskiej, a po powrocie do Warszawy dowiedzieliśmy się z telewizji o podpisaniu Porozumień. W roku szkolnym 1980/81 Emil rozpoczął naukę w XI Liceum Ogólnokształcącym im. Mikołaja Reja w Warszawie. Ku mojemu zaskoczeniu, prezentował bardzo radykalną postawę ideową. Mówił, że nie akceptuje ustroju fałszywego socjalizmu. [...] Emil nagle stał się w pełni zaangażowanym politycznie młodym człowiekiem. Miał już wśród swoich znajomych i przyjaciół takich, z którymi spotykał się wyłącznie w celu dyskutowania o sytuacji w kraju. Późną jesienią 1981 razem z kolegami ze szkoły — między innymi z Leszkiem Czajkowskim, utalentowanym klasowym poetą i satyrykiem — założyli kabaret „Wywrotowiec” oraz zaczęli redagować pismo satyryczno-polityczne „Kabel”. Obserwowałam to wszystko z nieustającym zdziwieniem, a nawet zdumieniem, ponieważ na moich oczach syn niezwykle szybko dojrzewał, stawał się młodym patriotą. Widząc, jak Emil się angażuje, próbowałam z nim rozmawiać, powodowana matczynym lękiem. To naturalne, że bałam się o jedyne dziecko. [...] Wszystkie próby przekonania go, by ograniczył swoje zaangażowanie, zawiodły. Podczas którejś z naszych rozmów Emil powiedział: „Mamo, ty i tata należycie do pokolenia przestraszonych. Was już przestraszyli, a mnie jeszcze nie zdążyli. Ja się ich nie boję. Nie będę żył na kolanach. Umrę stojąc”. Gotów był na wszystko, był nieustępliwy, prezentował typowo młodzieńczy idealizm. A ja ciągle miałam nadzieję, że z tego wyrośnie.
Karta 77, Peter Balun
Karta 77 to „nasz temat” od początku „Karty” jako pisma historycznego. Już przy wyborze własnego tytułu w styczniu 1982, odniesienie do tego sprzymierzeńca z Czechosłowacji było dla nas ważnym argumentem. W stanie wojennym ograniczyliśmy się do wysłania konspiracyjną drogą listu do Pragi, licząc na podjęcie współpracy z imienniczką, a odpowiedź nie nadeszła. Potem przez lata szukaliśmy formy na opisanie Karty 77, i przede wszystkim autora, który zdołałby prześledzić całą literaturę w Czechach i na Słowacji. Peter Balun z Bratysławy nie tylko dotarł do świadectw dotychczasowych, ale sam zebrał znaczące relacje od tych, którzy dowiedli także i nam „siły bezsilnych”.
Václav Havel:
W połowie lat 70. zaczęły się pojawiać — wprawdzie tylko w środowisku „ważnych mniejszości” [artystów i naukowców, którzy nie mogli działać publicznie] — oznaki przebudzenia społecznego: wiele osób zaczynało otrząsać się z wcześniejszego szoku historycznego; wielu zaczęło pozbywać się złudzeń i myśleć swobodnie [...]. W świadomy wiek wkraczali młodzi ludzie, którzy nie doznali już traumy przeżyć okupacji sowieckiej. Różne grupy, dotąd odizolowane i nakierowane do wewnątrz, zapragnęły wyjść poza swój dotychczasowy horyzont, wejść w sferę publiczną. Przebudziło się znów poczucie solidarności i rosła świadomość, że wolność jest niepodzielna. Ludzie zaczęli sobie zdawać sprawę, że atak na wolność jednego człowieka stanowi atak na wolność wszystkich; i że dopóki społeczeństwo będzie podzielone i jedni będą w milczeniu przyglądać się represjonowaniu drugich, nigdy nie wyzwolą się z powszechnej manipulacji. W 1976 roku zostali uwięzieni członkowie i współpracownicy grupy rockowej The Plastic People of the Universe. Władza nie zaatakowała swoich przeciwników politycznych, jak na początku lat 70., lecz był to atak wprost na samo życie, na jego autentyczny, wolny i pełnoprawny przejaw.
Życie barwniejsze, Marta Olendzka
Na prezentowane listy, pochodzące z okupowanej Warszawy, natrafiłam podczas kwerend w zbiorach Żydowskiego Instytutu Historycznego, w związku z planowaną książką w serii „Żydzi polscy” — mającą być wyborem tekstów z Konspiracyjnego Archiwum Getta Warszawskiego (Archiwum Ringelbluma). Listy zachowały się w Archiwum właściwie nienaruszone; niewiele jednak wiemy o ich autorach, poza tym, że byli bliskimi przyjaciółmi. Autorem pierwszego jest Polak, drugiego Żyd — mieszkaniec warszawskiego getta. Oba listy zostały napisane w marcu 1942 — cztery miesiące przed pierwszą wielką akcją wysiedleńczą w warszawskim getcie.
Po trzech latach wojny warunki panujące po obu stronach muru — szczelnie odgradzającego od siebie dwie części okupowanej Warszawy — różniły się od siebie dramatycznie, powodując odmienny stan ducha i inne postrzeganie rzeczywistości przez przyjaciół, którzy starają się przybliżyć wzajemnie własne doświadczenia.
Płyta CD ze słuchowiskiem
Do numeru jest dołączona płyta ze słuchowiskiem "Aktor", przygotowanym przez Teatr Polskiego Radia na podstawie książki Henryka Schonkera "Dotknięcie anioła", oraz wywiadem z Henrykiem Schonkerem.
Wybuch I wojny światowej — 28 lipca 1914 — był szansą dla Polski pod zaborami. Stał się nią od razu, tak oczywista była polska nadzieja, gdy dotychczasowi zaborcy stawali przeciwko sobie. Józef Piłsudski dążył do stworzenia samodzielnej polski
Ogień zapału, Witold Barbacki
Witold Barbacki wstąpił do Legionów Polskich we wrześniu 1914. Miał wtedy zaledwie 16 lat. Od chwili wyjazdu z rodzinnego Nowego Sącza dzień po dniu zapisywał swoje przeżycia wojenne. Służył kolejno w 2 pułku piechoty II Brygady, 4 i 6 pułkach piechoty.
Witold Barbacki:
O godzinie szóstej wieczorem polecono nam stawić się na miejscu zbiórki. Pożegnawszy się ze wszystkimi w domu, promieniujący radością, udałem się do „Sokoła”, skąd po kilku przemowach, z pieśnią na ustach pomaszerowaliśmy ku stacji. Z jaką dumą każdy spoglądał wokoło siebie! [...] Tłumy ludzi żegnały nas tak serdecznie, jak tylko można sobie wyobrazić. Ostatnie chwile były przykre... Mimo radości, jaka wrzała w sercu. Bo to przecież Legiony Polskie! Chwila wymarzona! Znak trąbką... Łzy... Muzyka... Ostatnie uściski... Pociąg ruszył. Wszyscy wychylają się przez okna, żegnają Sącz kochany — może na zawsze! A może tylko do widzenia? 14 września 1914
Akcja „Wisła”
Spodziewaliśmy się tego: gwałtownych, agresywnych reakcji na opis zła, jakie w 1947 roku przyniosła akcja „Wisła”. Dlatego też zawczasu, niemal rok wcześniej, postaraliśmy się dopełnić w „Karcie” 46 zarysowany już wcześniej obraz bestialskich działań Ukraińców na Wołyniu, głównie latem 1943. To nie tylko wnikliwy obraz apokalipsy, jaką strona ukraińska zgotowała Polakom w tamtym czasie, ale też szczegółowa analiza dr. Grzegorza Motyki, odsłaniająca kulisy decyzji, jakie wobec ludności polskiej podjęło kierownictwo Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów. Słusznie uciekinierzy z tamtych terenów denerwowali się przez lata, że przemilcza się drastyczne ówczesne straty.
W „Karcie” 49 przedstawiliśmy akcję „Wisła” widzianą przez jej ofiary — Ukraińców. Wydaje się nam, iż los człowieka poddanego procesowi historycznemu najlepiej oddaje charakter danego zjawiska. Nie dyskutowaliśmy więc z historykami, którzy w tym wypadku często wchodzą w rolę ideologów, ale oddaliśmy głos samym świadkom. Wychodzimy z założenia, że ofiary rzadko mijają się z prawdą...
No i doczekaliśmy się potępieńczego chóru. Prezentujemy najbardziej kategoryczne wypowiedzi, przywołujące nas do porządku. Na końcu odpowiada na nie autorka opracowania, Maria Buczyło.
Najbardziej szokujące jest w podanych listach, że żaden z autorów nie dostrzegł opisanego w „Karcie” 49 cierpienia Ukraińców. Ono nie ma znaczenia? Tylko nasz, polski los jest ważny? Tak mielibyśmy budować pojednanie?
Najpierw trzeba by się wyzbyć własnej nienawiści.
Kolonia dziecięca, Iwan Sołoniewicz
Iwan Sołoniewicz urodził się 14 listopada 1891 w okolicach Grodna. Jego ojciec był białoruskim chłopem, który został wiejskim nauczycielem, a potem prowincjonalnym dziennikarzem. Iwan ukończył (już po rewolucji październikowej) Wydział Prawa Uniwersytetu Petersburskiego, jednak mówił o sobie: „Z zawodu jestem reporterem”. Był także członkiem organizacji pod nazwą Związek Wyzwolenia Rosji i już na początku lat 20. stworzył i propagował ideologię monarchii ludowej (bezstanowej). W 1922 roku został aresztowany i skazany na 2 lata więzienia za „bandytyzm i organizowanie powstania na Donie”.
Nie mogąc pogodzić się z sowiecką rzeczywistością, postanowił zbiec z ZSRR. W połowie 1933 roku podjął nieudaną próbę ucieczki wraz z bratem Borysem i synem Jurijem. Wszyscy trzej zostali złapani i osadzeni (Iwan z wyrokiem 8 lat) w obozie należącym do największego z ówczesnych systemów łagrowych w ZSRR — Kombinacie Białomorsko-Bałtyckim. Spędzili tam osiem miesięcy i 28 lipca 1934 rozpoczęli brawurową i tym razem udaną ucieczkę przez granicę z Finlandią. Była ona możliwa dzięki pomysłowi Sołoniewiczów na organizację łagrowej spartakiady, co umożliwiło im swobodne poruszanie się między punktami łagrowymi.
Już w Finlandii Sołoniewiczowie rozpoczęli działalność antysowiecką, występując publicznie z relacjami o sytuacji w ZSRR. Wtedy zaczęła też powstawać książka Iwana Sołoniewicza Rossija w koncłagierie (Rosja w obozie koncentracyjnym). Jest to niezwykłe studium rodzenia się nowego ustroju i działania struktur państwa totalitarnego. Autor szczegółowo opisuje system łagrowy, zasady obowiązujące w tym wyizolowanym świecie i sposoby radzenia sobie z rzeczywistością zarówno przez władze łagrowe, jak i przez więźniów.
Przedstawiamy jeden rozdział z książki, która ukaże się nakładem KARTY w 2007 roku. Będzie to edycja poprawionego tłumaczenia polskiego z 1938 roku, uzupełniona o fotografie Autora i jego szczegółową biografię.
Iwan Sołoniewicz:
Pada deszcz. Nogi ślizgają się po mokrych kamieniach i trzeba bardzo uważać, by się nie pośliznąć i nie rozbić sobie czaszki o ostre kanty granitowych bloków. Idę ostrożnie balansując i myślę, co za idiota mógł wpaść na pomysł wsadzenia w tę bagienną dziurę kolonii dla 4 tysięcy dzieci w wieku od dziesięciu do siedemnastu lat. Nie mówiąc już o innych terytoriach — o owej jednej szóstej lądu na kuli ziemskiej, którą rządzi Kreml — czyż na terytorium BBK nie można było znaleźć mniej strasznego miejsca? „Likwidacja bezdomnych dzieci” staje przede mną w nowej postaci. Tak, niewątpliwie tu je likwidują...
17 września 1939, Michał Bronowicki
17 września — to jedna z najgorszych dat w „polskim kalendarzu”; jedna z tych, które znaczą chwile całkowitej utraty nadziei. Na skalę narodu. 17 września 1939 okazało się, że Polska, odrodzona na krótko po półtora wieku zaborów, unicestwiona zostaje tym razem przez dwa systemy totalitarne, występujące zgodnie przeciw niej. Zagrożenie „17 września” narastało przez lata — z obu stron. Niemcy, niepogodzeni z rezultatami I wojny, od początku kwestionowali postanowienia Traktatu Wersalskiego, widząc w Polsce państwo-pasożyta, utuczone na „niemieckiej krzywdzie” — stąd musiała też wyrastać nazistowska niechęć do Słowian. Sowieci uznawali „wielkopańską” Rzeczpospolitą za państwo skrajnie wrogie, a nadto po porażce w bezpośrednim starciu w 1920 roku czekali na moment, by pomścić „krzywdy sowieckie”... Polska międzywojenna nie umiała znaleźć sposobu na to straszliwe parcie obu rozrastających się i agresywnych systemów totalitarnych. Polscy przywódcy nie potrafili przewidzieć ich porozumienia; nie byliśmy gotowi ani na cios z zachodu, ani „w plecy” — ze wschodu. Musieliśmy przegrać. Także dlatego, że nikt na świecie nie potrafił powstrzymać tych zachłannych, zmilitaryzowanych ideologii: komunizmu i nazizmu.
Stalin i Hitler zawarli sojusz — jak się miało okazać — jedynie na niespełna dwa lata. Ich siły połączone przeciw Polsce, zwróciły się ostatecznie przeciwko sobie. Na szczęście dla świata, który wobec ich dłuższego przymierza mógłby — jak Polska — okazać się bezradny.
W „Karcie” przedstawiamy wybór wspomnień uczestników, relacji, dokumentów i zdjęć dotyczących agresji sowieckiej na Polskę.
Emil, Krystyna Barchańska
Relacja Krystyny Barchańskiej — matki zamordowanego w stanie wojennym licealisty — dotarła do nas za pośrednictwem Izabeli Górnickiej-Zdziech, która przygotowała tekst w 2003 roku. Próbowaliśmy wtedy skontaktować się z rodziną i znajomymi Emila Barchańskiego, szukaliśmy dokumentów w Instytutcie Pamięci Narodowej — bezskutecznie. Dzisiaj, 25 lat od Jego śmierci, wracamy do tej nie publikowanej dotąd opowieści — teraz nieco pełniejszej. Dzięki pomocy Krystyny Barchańskiej, Haliny Katarzyńskiej, Ligii Urniaż-Grabowskiej i Tomasza Sokolewicza mogliśmy uściślić niektó-re jej elementy.
Krystyna Barchańska:
W 1980 roku byłam młodą matką. Miałam 36 lat, a mój syn Emil dopiero 15. W sierpniu 1980 całą rodziną pojechaliśmy na wakacje na Wybrzeże. Tam pierwszy raz usłyszeliśmy, że coś się dzieje w Stoczni Gdańskiej, a po powrocie do Warszawy dowiedzieliśmy się z telewizji o podpisaniu Porozumień. W roku szkolnym 1980/81 Emil rozpoczął naukę w XI Liceum Ogólnokształcącym im. Mikołaja Reja w Warszawie. Ku mojemu zaskoczeniu, prezentował bardzo radykalną postawę ideową. Mówił, że nie akceptuje ustroju fałszywego socjalizmu. [...] Emil nagle stał się w pełni zaangażowanym politycznie młodym człowiekiem. Miał już wśród swoich znajomych i przyjaciół takich, z którymi spotykał się wyłącznie w celu dyskutowania o sytuacji w kraju. Późną jesienią 1981 razem z kolegami ze szkoły — między innymi z Leszkiem Czajkowskim, utalentowanym klasowym poetą i satyrykiem — założyli kabaret „Wywrotowiec” oraz zaczęli redagować pismo satyryczno-polityczne „Kabel”. Obserwowałam to wszystko z nieustającym zdziwieniem, a nawet zdumieniem, ponieważ na moich oczach syn niezwykle szybko dojrzewał, stawał się młodym patriotą. Widząc, jak Emil się angażuje, próbowałam z nim rozmawiać, powodowana matczynym lękiem. To naturalne, że bałam się o jedyne dziecko. [...] Wszystkie próby przekonania go, by ograniczył swoje zaangażowanie, zawiodły. Podczas którejś z naszych rozmów Emil powiedział: „Mamo, ty i tata należycie do pokolenia przestraszonych. Was już przestraszyli, a mnie jeszcze nie zdążyli. Ja się ich nie boję. Nie będę żył na kolanach. Umrę stojąc”. Gotów był na wszystko, był nieustępliwy, prezentował typowo młodzieńczy idealizm. A ja ciągle miałam nadzieję, że z tego wyrośnie.
Karta 77, Peter Balun
Karta 77 to „nasz temat” od początku „Karty” jako pisma historycznego. Już przy wyborze własnego tytułu w styczniu 1982, odniesienie do tego sprzymierzeńca z Czechosłowacji było dla nas ważnym argumentem. W stanie wojennym ograniczyliśmy się do wysłania konspiracyjną drogą listu do Pragi, licząc na podjęcie współpracy z imienniczką, a odpowiedź nie nadeszła. Potem przez lata szukaliśmy formy na opisanie Karty 77, i przede wszystkim autora, który zdołałby prześledzić całą literaturę w Czechach i na Słowacji. Peter Balun z Bratysławy nie tylko dotarł do świadectw dotychczasowych, ale sam zebrał znaczące relacje od tych, którzy dowiedli także i nam „siły bezsilnych”.
Václav Havel:
W połowie lat 70. zaczęły się pojawiać — wprawdzie tylko w środowisku „ważnych mniejszości” [artystów i naukowców, którzy nie mogli działać publicznie] — oznaki przebudzenia społecznego: wiele osób zaczynało otrząsać się z wcześniejszego szoku historycznego; wielu zaczęło pozbywać się złudzeń i myśleć swobodnie [...]. W świadomy wiek wkraczali młodzi ludzie, którzy nie doznali już traumy przeżyć okupacji sowieckiej. Różne grupy, dotąd odizolowane i nakierowane do wewnątrz, zapragnęły wyjść poza swój dotychczasowy horyzont, wejść w sferę publiczną. Przebudziło się znów poczucie solidarności i rosła świadomość, że wolność jest niepodzielna. Ludzie zaczęli sobie zdawać sprawę, że atak na wolność jednego człowieka stanowi atak na wolność wszystkich; i że dopóki społeczeństwo będzie podzielone i jedni będą w milczeniu przyglądać się represjonowaniu drugich, nigdy nie wyzwolą się z powszechnej manipulacji. W 1976 roku zostali uwięzieni członkowie i współpracownicy grupy rockowej The Plastic People of the Universe. Władza nie zaatakowała swoich przeciwników politycznych, jak na początku lat 70., lecz był to atak wprost na samo życie, na jego autentyczny, wolny i pełnoprawny przejaw.
Życie barwniejsze, Marta Olendzka
Na prezentowane listy, pochodzące z okupowanej Warszawy, natrafiłam podczas kwerend w zbiorach Żydowskiego Instytutu Historycznego, w związku z planowaną książką w serii „Żydzi polscy” — mającą być wyborem tekstów z Konspiracyjnego Archiwum Getta Warszawskiego (Archiwum Ringelbluma). Listy zachowały się w Archiwum właściwie nienaruszone; niewiele jednak wiemy o ich autorach, poza tym, że byli bliskimi przyjaciółmi. Autorem pierwszego jest Polak, drugiego Żyd — mieszkaniec warszawskiego getta. Oba listy zostały napisane w marcu 1942 — cztery miesiące przed pierwszą wielką akcją wysiedleńczą w warszawskim getcie.
Po trzech latach wojny warunki panujące po obu stronach muru — szczelnie odgradzającego od siebie dwie części okupowanej Warszawy — różniły się od siebie dramatycznie, powodując odmienny stan ducha i inne postrzeganie rzeczywistości przez przyjaciół, którzy starają się przybliżyć wzajemnie własne doświadczenia.
Płyta CD ze słuchowiskiem
Do numeru jest dołączona płyta ze słuchowiskiem "Aktor", przygotowanym przez Teatr Polskiego Radia na podstawie książki Henryka Schonkera "Dotknięcie anioła", oraz wywiadem z Henrykiem Schonkerem.