pokaz koszyk
rozwiń menu
tylko:  
Tytuł książki:

Doskonała tajemnica

Autor książki:

Ellis Peters

Dane szczegółowe:
Wydawca: Zysk i S-ka
Rok wyd.: 2004
Oprawa: miękka
Ilość stron: 224 s.
Wymiar: 115x183 mm
EAN: 9788372982650
ISBN: 83-7298-265-1
Data:2001-01-04
Cena wydawcy: 29.90 złpozycja niedostępna

Opis książki:

Anglia, wiek XII. Braciszek Cadfael z opactwa w Shrewsbury znany jest ze swego ogródka pełnego zamorskich roślin. Sławne są jego egzotyczne przyprawy, lecz najbardziej pożądane są lekarstwa przyrządzane przez uczynnego mnicha. Obrotny weteran wojen krzyżowych i żeglarz, który w wieku pięćdziesięciu paru lat wstąpił do zakonu benedyktynów, ma jeszcze jeden dar nadany przez Pana - potrafi rozwiązywać zagadki kryminalne. Jest nieprzejednanym tropicielem zbrodni i nieprawości. To już jedenasty tom przygód średniowiecznego detektywa w sutannie. Na podstawie niezwykle popularnych na świecie książek o bracie Cadfaelu powstał wyświetlany także w Polsce serial telewizyjny z Derekiem Jacobim (pamiętnym Klaudiuszem z serialu Ja, Klaudiusz) w roli głównej. Rok wydania: 2004 Fragment tekstu: Rozdział pierwszy Tego lata roku 1141 sierpień nadszedł płowy, senny i mruczący jak kot, który wyleguje się przy kominku. Po obfitych wiosennych deszczach ustaliła się łagodna angielska pogoda, pełna słońca w dniu świętej Winifredy, i trwała tak bez zmian aż do żniw. Święto dożynek pierwszego sierpnia przynajmniej raz przypadło we właściwym dniu, pszenicę już zebrano z pól, można więc było wypuścić na nie stado owiec i krów, które wykorzystywały to wszystko, co później miało tam wyrosnąć. Msza ku czci chleba została odprawiona z wielką starannością, a ciemniejące już wczesne śliwki właśnie dojrzewały w sadzie nad rzeką. Stodoły opactwa były pełne, dobrze wysuszona słoma powiązana w snopy i ustawiona w mendle, a choć jak dotąd nie spadł jeszcze deszcz, dzięki któremu na opustoszałych polach mogłaby się zazielenić świeża pasza dla owiec, to wczesnym rankiem była obfita rosa. Tę złocistą pogodę musiała wreszcie przerwać jakaś gwałtowna burza, jednak niebo nadal było białawe, czyste i niezwykle bladoniebieskie. - Rolnicy cieszą się, a wśród królów niezgoda - powiedział Hugh, który dopiero co wrócił po zbiorach we własnym majątku na północy hrabstwa, spalony na brąz, gdyż sam brał udział w żniwach. - Gdyby tak królowie sami musieli uprawiać własne pola, mleć mąkę i piec dla siebie chleb, nie mieliby czasu na te wszystkie swary i zabijanie. Jednak Bogu dzięki za okazywaną nam tu łaskę, za to, że jesteśmy z dala od tego całego zabijania. Ja w żadnym wypadku nie czuję się pokrzywdzony, że jestem tu, na południu, ponieważ to hrabstwo jest moją domeną i muszę się opiekować tutejszymi ludźmi. A mam sporo do roboty i kiedy widzę rolników opalonych, rumianych i dobrze odżywionych, którzy mają pełne obory i spichrze oraz duże zapasy runa owczego w dobrym gatunku, to serce mi rośnie. Spotkali się przypadkowo koło narożnika muru otaczającego opactwo, w miejscu, gdzie Podzamcze skręcało w stronę Świętego Idziego, i w pobliżu wielkiego trójkąta murawy targu końskiego, wyblakłej i miejscami wypalonej przez słońce. Od corocznego Jarmarku Świętego Piotra minął przeszło tydzień, stragany zostały usunięte, kupcy się rozjechali. Hugh siedział na swym kościstym i dropiatym siwku, wysokim na tyle, by mógł dosiadać go ciężki jeździec, a nie ten lekki, szczupły młody człowiek, którego władzę tolerował, choć w ogóle niezbyt lubił innych ludzi. Do obowiązków szeryfa Shropshire nie należało pilnowanie, czy teren jarmarku został całkowicie sprzątnięty i uporządkowany po trzech dniach handlu, jednak mimo to Hugh wolał sam wszystko sprawdzić. To jego ludzie utrzymywali tutaj ład i pilnowali, by służba opactwa nie była oszukiwana ani w żaden inny sposób wykorzystywana podczas zbierania należnych opłat. Teraz był już z tym spokój aż do przyszłego roku. Zostały tylko ślady: dziury po słupach, białe prostokąty po kramach, zielone pasy trawy i zdeptane łyse ścieżki pomiędzy straganami. Od spalonej słońcem darni do bujnej zieleni i znów wyblakłych miejsc z łatami niskiej, odpornej koniczyny, która umiała przetrwać na deptanych ustawicznie ścieżkach, przypominając okrągłe zielone odciski stóp jakiegoś dziwnego zwierzaka. - Jedna solidna ulewa przywróci wszystko do porządku - stwierdził brat Cadfael, okiem ogrodnika przyglądając się z zaciekawieniem tej dziwnej roślinnej szachownicy: miejsc zbielałych i zielonych. Nic na świecie nie jest tak odporne jak trawa. Szedł właśnie od opactwa Świętego Piotra i Pawła do kościoła Świętego Idziego, znajdującego się o pół mili od krańca miasta. Jednym z jego obowiązków było uzupełnianie w apteczce wszystkich leków potrzebnych w hospicjum Świętego Idziego, zwykle odbywał tę wędrówkę raz na dwa tygodnie, częściej, gdy było więcej chorych i potrzebujących. Tego właśnie sierpniowego dnia jego towarzyszem był młody brat Oswin, który od przeszło roku pomagał mu w herbarium, a teraz miał wypróbować swe umiejętności wśród chorych. Oswin był młodzieńcem silnym, rosłym i pełnym entuzjazmu. Niegdyś natłukł sporo szklanych naczyń, spalił wiele garnków i zebrał wiele ziół tak bardzo podobnych do tych dobrych. Lecz te czasy dawno minęły. Teraz, by stał się prawdziwym skarbem dla hospicjum, potrzebny był doświadczony, rozsądny zwierzchnik, który potrafiłby powstrzymywać jego nadmierny zapał. Opactwo miało prawo wyznaczenia odpowiedniego człowieka i skierowało tam świeckiego zwierzchnika. - Mieliście dobry jarmark - odezwał się Hugh. - Lepszy nawet, niż się spodziewałem, mimo że połowa ziem południowych jest teraz odcięta z powodu niepokojów w Winchesterze. Dotarli tu nawet ludzie z Flandrii - odrzekł z zadowoleniem Cadfael. Wschodnia Anglia nie była obecnie zbyt spokojna, jednak handlarzy wełną cechowała odwaga i nigdy nie dopuściliby do tego, żeby pomniejszy rozlew krwi i niebezpieczeństwo ograniczyły ich zyski. - Strzyża w tym roku była udana - stwierdził Hugh, który miał stada w swym majątku Maesbury, na północy kraju, i dobrze się orientował, jaka w tym roku była wełna. Ludzie z Walii, zwłaszcza ci znad granicy, sporo jej kupowali. Shrewsbury było złączone więzami krwi, sympatii i wspólnych interesów z Walijczykami, zarówno tymi od Powysa, jak i od Gwynedda, niezależnie od wybuchających od czasu do czasu płomiennych zatargów, które przerywały pilnie strzeżony pokój. Tego lata pokój z Gwyneddem był trwały pod silną ręką Owaina Gwynedda, ponieważ obaj, Gwynedd i Beringar, mieli wspólny interes, by powstrzymać ambicje hrabiego Ranulfa z Chester. Zamiary Powysa trudniej było przewidzieć, jednak ostatnio schował rogi, po tym jak boleśnie je stępił, kiedy nie posłuchał ostrzeżeń Beringara. - Również plony zbóż są najlepsze od wielu lat. Co do owoców... zapowiadają się całkiem dobrze - stwierdził ostrożnie Cadfael - jeśli wkrótce nadejdą porządne deszcze, żeby podrosły, no i jeśli nie będzie burz przed ich zbiorem. Zboże jest już w stodołach i słoma w stogach, a tak pięknego siana nie mieliśmy nigdy za mojej pamięci. Dlatego nie usłyszysz ode mnie narzekań. Lecz mimo to, pomyślał, zastanawiając się nad minionymi miesiącami z łagodnym zdumieniem, był to rok niezbyt szczęśliwy dla królów i cesarzowych, którzy upadli nie raz, lecz dwa razy, podczas gdy los sprzyjał uroczystościom kościelnym i pełnym nadziei poczynaniom zwykłych ludzi, przynajmniej tutaj, w środkowej Anglii. W lutym, po tragicznej bitwie w Lincoln, król Stefan dostał się do niewoli i został uwięziony w zamku bristolskim przez swojego największego wroga, kuzynkę i rywalkę, pretendentkę do tronu Anglii, cesarzową Maud. W wyniku tej sytuacji wielu możnych zmieniło swe barwy, w tym również brat Stefana i kuzyn Maud, Henryk z Blois, biskup Winchesteru i legat papieski, który przeszedł na zwycięską stronę po to tylko, by się przekonać, iż czeka go jeszcze długa droga. Szalona cesarzowa, mając już stół nakryty dla siebie w Westminsterze i koronę, która niemal dotykała jej włosów, uważała za stosowne okazać taką arogancję i pychę obywatelom Londynu, że ci wpadli we wściekłość i zmusili ją do sromotnej ucieczki, na jej miejsce zapraszając do miasta godną szacunku małżonkę Stefana. Niestety, ten ostatni obrót losu nie zdołał uwolnić króla...

Książka "Doskonała tajemnica" - Ellis Peters - oprawa miękka - Wydawnictwo Zysk i S-ka. Książka posiada 224 stron i została wydana w 2004 r.