pokaz koszyk
rozwiń menu
tylko:  
Tytuł książki:

Bóg. Nasz Pan Jezus Chrystus. Osoba i Życie

Autor książki:

Romano Guardini

Dane szczegółowe:
Wydawca: Fronda
Oprawa: miękka
Ilość stron: 542 s.
Wymiar: 140x200 mm
EAN: 9788391254134
ISBN: 83-912541-3-5
Data: 2003-07-24
Cena wydawcy: 33.00 złpozycja niedostępna

Opis książki:

Ten, kto chce mówić o osobie i życiu Jezusa Chrystusa, powinien zdać sobie jasno sprawę z tego, co właściwie zamierza i na jakie granice napotyka tutaj wszelkie zamierzenie. Idąc za trendem naszych czasów, mógłby on się pokusić o ukazanie psychologii Jezusa - tyle że takowa nie istnieje. Można mówić o psychologii na przykład św. Franciszka z Asyżu - jakkolwiek już w nim, który był tylko człowiekiem, zaczyna się to coś, co jest ponad człowiekiem, ale przez co dopiero prawdziwy człowiek w intencji Bożej jest konstytuowany i co ma na myśli św. Paweł, kiedy mówi, że "człowiek duchowy" nie może podlegać osądowi (l Kor 2,15). Niemniej jednak można by zapytać - i byłoby to wdzięcznym zadaniem - w czym tkwią źródła tej przedziwnej postaci; jak to się dzieje, że zderzają się w niej tak na pozór sprzeczne siły, które jednak tworzą wyrazistą jedność, itd. W odniesieniu do Jezusa Chrystusa jest to niemożliwe, a w każdym razie nie można tu wyjść poza pewną, bardzo bliską granicę. Jeśli się pomimo to próbuje, niszczy się Jego obraz. W samej głębi Jego osoby zawiera się bowiem tajemnica Syna Bożego i anuluje wszelką "psychologię" - owa tajemnica, której z łaski płynącym odblaskiem jest to, że chrześcijanin nie podlega osądowi. W gruncie rzeczy można zrobić tylko jedno: ukazywać z coraz to nowych punktów widzenia, jak wszystkie znamiona i istotne rysy tej postaci uchodzą w sferę niepojętości; niepojętości, która jest wszakże pełna nieskończonej obietnicy. Albo też można by się pokusić o "żywot Jezusa", jaki przecież już niejednokrotnie próbowano napisać. Ale i coś takiego, ściśle biorąc, również nie istnieje. Żywot św. Franciszka z Asyżu można przedstawić - w mierze, w jakiej i tutaj tajemnica ponownych narodzin i działania łaski nie przeciwstawia się wszelkiemu "dlaczego" i "skąd". W każdym razie można spróbować dostrzec, jak jest on usytuowany w swojej epoce, jak ona go kształtuje i jak on na nią wpływa; jak przyciąga do siebie wszystkie moce tej epoki, staje się całkowitym wyrazem jej życia, a przecież pozostaje w pełni sobą; w jaki sposób poszukuje tego czegoś jednego, w czym może się spełnić; jakie manowce, jakie przełomowe przeżycia, jakie rozmaite stadia spełnienia pisane były tym poszukiwaniom - i tak dalej. Również to możliwe jest w odniesieniu do Jezusa, jakkolwiek w bardzo ograniczonym zakresie. Pozostaje On przecież w pewnym określonym historycznym kontekście i poznanie sit, jakie tam działały, pozwala lepiej zrozumieć Jego samego. Jednakże ani Jego istoty, ani Jego działalności nie można wytłumaczyć na podstawie przesłanek historycznych, przybywa On bowiem z tajemnicy Boga i po pobycie u nas powraca tam (Dz 1,22). Można oczywiście stwierdzić w Jego życiu pewne wydarzenia o bardzo istotnym znaczeniu, można rozpoznać w nich pewne zamierzone ukierunkowanie i dostrzec, jak zamysł ten się spełnia; nie sposób jednak wykazać jakiejś "ewolucji" we właściwym sensie tego słowa. Podobnie nie można toku Jego losu i sposobu, w jaki realizuje On swe zadanie, sprowadzić do jakichś "motywów"; ostateczne "dlaczego" pochodzi bowiem z niezgłębioności tego, co nazywa On "wolą Ojca", i wymyka się wszelkim historycznym wyjaśnieniom. To, co można uczynić, wskazały Ewangelie: ze słów takich jak te, że "Jezus czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi" (Łk 2,52), że w pewnym momencie dziejowym "nadeszła [dla Niego] pełnia czasu" (Ga 4,4), że zatem wyrósł On z dokładnie znanej chwili historycznej, można mianowicie powziąć przekonanie, że istnieje tu głęboki związek między postacią a historią - i zrezygnować z wyjaśnienia i opisu tego związku sposobem praktykowanym normalnie w historiografii; raczej zatrzymać się w obliczu danego wydarzenia, danych słów, danego czynu, nasłuchując, ucząc się, adorując i okazując posłuszeństwo. Niniejsze "rozważania" nie roszczą sobie pretensji do wyczerpania tematu. Nie próbują przedstawiać spójnie życia Jezusa, lecz wybierają z niego poszczególne słowa i wydarzenia. Nie zamierzają ukazywać z logiczną konsekwencją Jego postaci, lecz rysują to tę, to inną jej cechę - w miarę tego, jak nabierają one żywego charakteru. Nie jest to rozprawa naukowa z dziedziny historii czy teologii, lecz konferencje duchowne, wygłaszane w ciągu czterech lat podczas niedzielnej liturgii, które nie mają na celu nic innego jak tylko pełnienie wedle swej możności misji zleconej przez samego Pana: głoszenie Jego, Jego orędzia i Jego dzieł. Autor pragnie wyraźnie powiedzieć, że nie zamierza dawać nic "nowego": ani jakiegoś nowatorskiego podejścia do osoby Chrystusa, ani jakiejś lepszej teorii chrystologicznej. Nie chodzi tu więc o coś nowego, lecz o to, co wieczne. Gdyby wszakże mijającemu, naszemu czasowi przeciwstawione zostało to, co wieczne, byłoby to prawdziwie coś "nowego", czystego, płodnego - coś, co ściera pył przyzwyczajenia. Niekiedy Czytelnik natrafi tu być może na pewne myśli, do jakich nie przywykł. Nie mają one żadnych szczególnych ambicji, a jedynie pragną mu pomóc lepiej zastanowić się nad tajemnicą Boga - tą tajemnicą, która "ukryta od wieków i pokoleń, teraz została objawiona Jego świętym, którym Bóg zechciał oznajmić, jak wielkie jest bogactwo chwaty tej tajemnicy pośród pogan; jest nią Chrystus pośród was - nadzieja chwaty" (Koi 1,26 n). Wobec niej ludzkie myśli niewiele znaczą. Można z nich skorzystać; można je odłożyć na bok. Istotne jest poznanie, jakie daje sam Chrystus, kiedy "wykłada Pismo, a w nas zaczyna pałać serce" (Łk 24,27.32). W tym miejscu autor pragnie wskazać na swoją pracę Das Wesen des Christentums (Wurzburg 1958), która rozwija szerzej kategorie istotne dla niniejszego dzieła; ponadto na swoje prace: Die menschliche Wirklichkeit des Herm (Wurzburg 1958) -.Die Mutter des Herm (tamże 1956); Religion und Offenbarung (tamże 1958); Die letzten Dinge (tamże 1956) i Das Bild von]esus dem Christus im. Neuen Testament (tamże 1953); Das Christusbild des Paulus und Johannes (Wurzburg 1961) oraz Wunder und Zeichen (tamże 1959). Przedmowa do wydania kieszonkowego

"Habent sua fata libelli" - sentencji tej trudno byłoby w tym wypadku użyć, jako że nie jest to "libellus" - książeczka, lecz sążnista księga. Natomiast słowo "fata" jest tu w pełni na miejscu. Guardini nie napisał jej bowiem jednym ciągiem, lecz była ona początkowo publikowana w małych, kolejnych broszurach, w miarę tego, jak powstawała. Zaczęło się to przed około 50 laty. Ale pamiętam jeszcze, jak bardzo czekaliśmy na dalsze zeszyty tej serii, zanim wreszcie książka pojawiła się w całości. Wkrótce okazało się, że jest to jedna z najcenniejszych dla nas prac Guardiniego. Jej poczytność była dowodem, jak bardzo odpowiadała ona potrzebom naszym i owego czasu. Kiedy potem znikła na dłużej z półek księgarskich, popyt na nią prawie nie malał. Dlatego wolno przypuszczać, że wkrótce stanie się ona ponownie jednym z podstawowych dzieł literatury religijnej. Wobec takiej oceny można by zgłosić zastrzeżenie, że praca ta w zbyt małym stopniu uwzględnia współczesną egzegezę. Autor był tego zarzutu jak najbardziej świadom. Ważniejsze byto jednak dla niego coś innego - coś, na co nie mogły wpłynąć żadne zarzuty, o ile nie dotyczyły kwestii dogmatycznych. To jednak nie wchodziło tutaj w grę. Tym, co miało zostać zachowane, był walor książki, oparty na dokładnej znajomości Biblii, ale wykorzystujący tę znajomość dla celów medytacyjnych. Dojście aspektów specyficznie naukowych, w tym wypadku egzegetycznych, mogłoby - choć nie musiało - zakłócić tę jedność książki. Stała się ona bestsellerem, ponieważ społeczność chrześcijańska niemal od razu uznała, że jest ona napisana właśnie dla niej. Trzeba by sięgnąć daleko w przeszłość, aby natrafić na tego rodzaju książkę, tak spontanicznie i tak powszechnie zaakceptowaną. Również recenzenci niekatoliccy podkreślali ogromną przysługę, jaką Guardini oddał tym dziełem wierze. Zresztą Autor już od dawna zajmował się krytycznie protestanckimi badaniami nad "życiem Jezusa". Stąd znał także możliwe manowce tej gałęzi wiedzy i potrafił się ich strzec. Wszystko to jednak nie jest sprawą najważniejszą, jeśli chodzi o wznowienie książki w tym właśnie momencie. Od pewnego czasu uświadamiamy sobie bardziej niż dawniej, że męka i zmartwychwstanie Pana nie oznacza, by tak rzec, uszczuplenia Jego "bycia u nas", ponieważ przekazał On swoje dzieło pewnej instytucji - Kościołowi. Wiemy wprawdzie, że obiecał swemu Kościołowi trwanie, ale trwanie to w ciągu jego nader ludzkiej historii zostało aż do niepoznania zaciemnione - a wraz z tym nasza wiedza o stałym przebywaniu Pana wśród nas. Kiedy zajmujemy się życiem Jezusa - najpierw na ziemi palestyńskiej - chodzi właśnie o to Jego przebywanie wśród nas, które nie powinno rozpłynąć się w "sferze nadziemskiej". Jezus Chrystus jest oczywiście Bogiem-Cztowiekiem, ale pozostaje w naszej historii i w każdym z nas bardziej obecny, niż mogła być którakolwiek z wielkich postaci dziejów. Taki na przykład Aleksander Wielki może być dla nas jeszcze dzisiaj "żywy" - wystarczy pomyśleć o Persji i Afganistanie. Jednakże obecność Jezusa odnosi się w sposób całkowicie rzeczywisty do świata i historii, a zarazem do każdego z nas, i dla każdego z nas jest rzeczą zasadniczą, czy rozpoznajemy i przyjmujemy tę relację jako wymaganie wobec nas, czy też pomijamy ją. Zależą od tego sens naszej egzystencji i ostateczne "zbawienie". Zależność ta nie jest jednak tylko dogmatyczną wiedzą, lecz doświadczamy jej o wiele wyraźniej na podstawie życia Jezusa, Jego postępowania, wypowiadanych przez Niego sądów. Jego czynów i losu. W sensie dosłownym wszystkiego tego już "nie ma"; może to jednak z ówczesnych sytuacji zostać przeniesione w nasz inny świat, w nasze decyzje, i w ten sposób życie Jezusa dostarcza nam kryteriów dla naszego własnego życia - zarówno osobistego, jak publicznego. Ten proces przenoszenia jest pracą ustawiczną, z której muszą wynikać zmiany dla naszego poznania i naszego działania. Widać stąd, jaką wagę ma poznanie i uwarunkowana nim, urzeczywistniająca się w naszym istnieniu refleksja nad życiem Jezusa. Niniejsza książka Romano Guardiniego jest dziełem chrześcijanina rozważającego całość chrześcijańskiej egzystencji, napisanym z perspektywy fundamentalnego przyjęcia anielskiego postania przez Marię, która zastępczo za nas wszystkich i za wsze czasy nazwala siebie "służebnicą Pańską" i w malej Palestynie dala temu Panu życie dla nas wszystkich. "A my oglądaliśmy Jego chwałę - chwałę od Ojca, Syna i Ducha Świętego".

W maju 1980 r. Felix Messerschmid

Książka "Bóg. Nasz Pan Jezus Chrystus. Osoba i Życie" - Romano Guardini - oprawa miękka - Wydawnictwo Fronda.