Dane szczegółowe: | |
Wydawca: | Oficyna Wydawnicza Branta |
Rok wyd.: | 2009 |
Oprawa: | miękka |
Ilość stron: | 248 s. |
Wymiar: | 160x230 mm |
EAN: | 9788361668039 |
ISBN: | 978-83-6166-803-9 |
Data: | 2009-04-08 |
Opis książki:
"Ktoś stwierdził, że nowa polska książka o Afganistanie po publikacjach pana Jagielskiego i Sikorskiego nie ma sensu. Nie zgadzam się z nim, tym bardziej że jest to zupełnie nowe spojrzenie na Afganistan, i to człowieka, który patrzy na to z pozycji prostego żołnierza, funkcjonariusza Biura Ochrony Rządu, a nie dziennikarzy, których obowiązują inne zasady i którzy mają dostęp do innych informacji".
Autor
(?)
"Już wcześniej nas poinformowano, że CASA najpierw wyląduje w Bagram, więc nie było to dla nas zaskoczeniem, choć na skacowanych przedstawicielach mediów zrobiło to duże wrażenie i pozwoliło niektórym z nich w ekspresowym tempie dojść do stanu używalności. Nie ukrywam, że także odczułem podejście żołądka do gardła, ale na szczęście samo lądowanie przebiegło bez kłopotów. Prawie natychmiast samolot skręcił w bok i po chwili stanęliśmy pod betonowymi hangarami, gdzie wreszcie wyłączono silniki i można było odetchnąć z ulgą. Zaniepokoiło mnie, że przez długie minuty nic się nie działo, drzwi nadal były zamknięte i czekaliśmy nie wiadomo na co. Aby zabić czas, oglądałem przez luk kolejne lądujące samoloty i muszę przyznać, że byłem zaskoczony tak dużym ruchem na tym niewielkim lotnisku. Jak zwykle w takich sytuacjach, najlepiej poinformowani są dziennikarze, którzy głośno spekulują, że nie możemy opuścić wnętrza dopóki ktoś z lokalnych urzędników nie sprawdzi naszych wiz, ale do mnie to nie trafia, bo przecież jesteśmy na terenie bazy wojskowej i tutaj obowiązują inne przepisy. Obok nas kołuje amerykański transportowiec C-5 Galaxy i oglądam go z zainteresowaniem. Potwór jest większy od jumbo jeta przystosowanego do przewiezienia sporego oddziału z czołgami i przy nim nasza CASA wygląda jak syrenka przy ciężarówce. Z konsternacją dostrzegam, że staje obok nas, opuszcza tylną klapę i do jego środka są wnoszone metalowe trumny, okryte amerykańskimi flagami. Jak na pierwsze spotkanie z Afganistanem, to nie jest pozytywne wrażenie. Zresztą nie tylko dla mnie, bo wszyscy milkną i odchodzą od okien, aby tego nie obserwować".
(?)
"Mamy pierwszy wyjazd z ambasadorem i od razu pierwszy zgrzyt między nami. Nie chodzi nawet o to, że wbrew wcześniejszym ustaleniom spóźnił się dwie godziny, ale okazało się, że jedzie z nami także Ambi i wszystko się komplikuje, bo nie chce, aby Doctor siedział obok nich na tylnym siedzeniu. Nie pomaga tłumaczenie, że to jedyny sposób, aby ochraniać także tę stronę, bo przecież gdyby siedział w środku na przednim siedzeniu, to tylko będzie przeszkadzał. Zgodnie z decyzją ambasadora jedziemy w trójkę i do tego wybrał drogę przez centrum miasta, gdzie nie ma sposobu na ominięcie bazaru. Oczy wkoło głowy, w okolicy bazaru trafiamy w korki, gdzie przechodnie nie zwracają uwagi na jadące pojazdy i wchodzą nam przed maskę. Salim trąbi i krzyczy, ale jedyny skutek to odwrócona w naszą stronę głowa i ślina spływająca po naszej szybie. Wreszcie jesteśmy w ISAF, która od miasta jest odgrodzona pięcioma strefami betonowych zapór, ale i tak nie chcą nas wpuścić do środka, wskazując wymownie wzrokiem na kierowcę. Nie mamy o czym dyskutować, pojazd z Salimem zostaje na zewnątrz, pozostali mogę wziąć przepustki i wejść do bazy. Ambi burzy się, pokazując dokumenty dyplomatyczne, ale strażnicy są niewzruszeni, oni mają swoje przepisy i dokładnie według nich postępują. Nawet gdybyśmy mieli bagee, czyli specjalne wojskowe przepustki, to i tak lokalny kierowca nie ma prawa przekroczyć bramy?.
(?)
"W połowie drogi słyszymy za sobą odgłos wystrzałów i wybuchające granaty, więc zerkam ma attache i orientuję się, że nie jest z nim dobrze. Jest blady, twarz lśni mu od potu, a ręce tak mocno ściskają kierownicę, że dziwię się, że nic jeszcze nie pękło.
- Masz jakąś broń? - próbuję rozładować napięcie w samochodzie.
- Broń?..- jest w szoku.- Nie? Nigdy jej nie potrzebowałem.
- I nadal tak będzie.- zapewniam go, ale na wszelki wypadek wyjąłem Glocka i wsunąłem mu do kieszeni.- Będziesz się czuł pewniej? - tłumaczę mu widzą
Książka "Afganistan. Relacja BOR-owika" - Jan Jagoda, Władysław Zdanowicz - oprawa miękka - Wydawnictwo Oficyna Wydawnicza Branta. Książka posiada 248 stron i została wydana w 2009 r.